piątek, 14 lipca 2017

12) Maggie Stiefvater - Wyścig śmierci





Tytuł: Wyścig śmierci
Autor: Maggie Stiegvater
Liczba stron: 496
Data wydania: 6 kwietnia 2017
Wydawnictwo: YA!
Tłumaczenie: Małgorzata Kafel











   "Wyścig śmierci" pióra Maggie Stiefvater opowiada historię dwójki nastolatków Puck i Seana, biorących udział w Wyścigu Skorpiona. Ów zawody są śmiertelnie niebezpieczną zabawą, w której zwycięzca może być tylko jeden, lecz niejedna może zginąć. Ścigający dosiadają niezwykłych koni. Each uisce to krwiożercze konie wodne, wyłaniające się z morza w okolicach listopada. Puck, a raczej Kate Connolly decyduje się na wystartowanie pod wpływem chwili. Mimo tego co spotkało jej rodziców, dziewczyna bierze udział w niebezpiecznym wyścigu, w którym może podzielić los matki i ojca. Sean Kendrick jest czterokrotnym zwycięzcą Wyścigów i jedyną osobą, której konie na prawdę się słuchają. Jako jedyny potrafi nad nimi zapanować co daje mu przewagę w zawodach. Losy tej dwójki krzyżują się na kartach powieści, która nie do końca sprostała moim oczekiwaniom.

   Maggie Stiefvater można kojarzyć z takich tytułów, jak cykl pt. "Wilkołaki z Mercy Falls" lub serii "Król Kruków". Sięgając po kolejną historię tej autorki spodziewałam się podobnych klimatów - tajemnicy, romansu i wartkiej akcji. W swoich powieściach autorka nawiązuje do mitów i legend. Jednak zamiast ściśle trzymać się schematów, bawi się, modyfikuje i wyrzuca z nich coś, co jej zdaniem tam nie pasuje. Tak powstaje jej własna historia, luźna interpretacja, która w cyklu o Królu Kruków urzekła mnie i oczarowała. 

   Zamiast spodziewanej się przeze mnie wartkiej akcji dostałam coś w rodzaju ciągnącej się w nieskończoność historii i rozważań. Sięgając po ten tytuł, liczyłam na przyjemne fantasy, jednak to co czytałam przypominało mi bardziej obyczajówkę z elementami magicznymi. Od kilkunastu pierwszych stron miałam wrażenie, że autorka za bardzo skupia się na dylematach i życiu postaci. Z niecierpliwością czekałam na tytułowy wyścig, a kiedy w końcu go otrzymałam dostałam około 20 stron pasjonującego opisu, po którym nastąpił powrót do “szarej” rzeczywistości.

   Mimo lekkiego stylu autorki książkę czytało mi się na prawdę słabo. Pomysł na historię o krwiożerczych koniach przypadł mi do gustu, jednak Maggie Stievater nie wykorzystała w pełni jej potencjału. Tak jak wspominałam zabrakło mi tej magi i fantastyki, której jest pełno w jej innych powieściach. Zabrakło mi tego czegoś. Niektóre opisy i porównania ciągle się powtarzały.

   Akcji jako takiej nie było. Oprócz wspominanych 20 stron wyścigu czytelnik ma do czynienia z opisem jazdy konnej, morza i plaży. Dodatkowo autorka ofiaruje nam wspomnienia głównych bohaterów i przygotowania do Wyścigu Skorpiona.

   Plusem tej powieści jest sposób w jakim zostały przedstawione konie. Czasami czułam się, jakbym czytała książkę poświęconą tylko im, gdzie to właśnie te zwierzęta odgrywają główną rolę. Opisy jazdy konnej były ciekawe, barwne i wyróżniające się. Jako, że nigdy nie siedziałam w siodle było to dla mnie miłe przeżycie, móc wyobrazić sobie jak to jest.

 Bohaterowie książki to kolejny minus. Sean to typowy sportowiec. Korzystać ze swoich umiejętności umie, z mózgu nie za bardzo. Each uisce są dla niego najważniejsze i czasami zachowuje się, jakby te krwiożercze zwierzęta były zwykłymi małymi kotkami. Wyścig to jedyny czas, w którym wyrywa się z monotonnej pracy w stajni i zaczyna czuć, że żyje. Kate zaś to sama zagadka. Nie wiadomo ile ma lat, ani tak na prawdę co skusiło ją do wzięcia udziału w konkursie. Wiemy o niej, że jej rodzice umarli, zostawiając ją z braćmi. Nie jest ciekawa świata poza wyspą, ponieważ się go boi, co jest trochę dziwne, zwłaszcza, że bierze udział w wyścigu, w którym może zginąć. 

   Podsumowując, po autorce spodziewałam się o wiele więcej. “Wyścig śmierci” jest monotonny i nudny, a jego jedynym plusem są opisy koni i each uisce. Styl autorki nie jest zły tak samo jak pomysł, aczkolwiek jego potencjał w moim odczuciu został zmarnowany. Jest to książka, która przypadnie do gustu starszym dzieciom lub pasjonatom jazdy konnej, jednak dla młodzieży czy dorosłych nie będzie dobra. Można tylko zastanawiać się, jakby wyglądała historia Puck i Seana, gdyby autorka postarała się bardziej i zamiast skupiać się na przygotowaniach, skupiłaby się na tytułowym wyścigu.



Za możliwość przeczytania dziękuje stronie sztukater.pl



Moja ocena: 2/10





12 lipca 2017
Aelin Ether

środa, 12 lipca 2017

11) Leigh Bardugo - Królestwo kanciarzy

 






Tytuł: Królestwo Kanciarzy
Autor: Leigh Bardugo
Liczba stron: 608
Data wydania: 29 marca 2017
Wydawnictwo: MAG
Cykl: Szóstka wron (Tom 2)










    Po fenomenalnej pierwszej części czas na kontynuację przygód Kaza Brekkera i jego ekipy od brudnej roboty. Zasadzki, sztuczki, walka i tajemnice - wszystko to znajdziecie w "Królestwie Kanciarzy" pióra Leigh Bardugo.

   Oszukani i zdradzeni, Kaz Brekker wraz z drużyną muszą się zmierzyć z kolejnymi przeciwnościami. Wydawałoby się, że po skoku na Lodowy Dwór nic nie będzie w stanie ich pokonać. Jednak życie napisało im inny scenariusz. Nasze wrony będą musiały zmierzyć się nie tylko ze swoimi wrogami, lecz także z demonami nękającymi ich duszę. Walka będzie nie fair, ale od kiedy życie jest fair?

   Historia, którą przekazuje kontynuacja "Szóstki wron" wciąga od pierwszych stron. Jak zwykle Leigh Bardugo potrafi sprawić, że czytelnik zostaje pochłonięty przez wir zdarzeń i barwny świat. W kontynuacji dostajemy jeszcze więcej tajemnic i oszustw. Powieść ta przesiąknięta jest wydarzeniami! Z początku bałam się rozczarowania, po tak świetnym rozpoczęciu serii miałam niemałe oczekiwania względem "Królestwa Kanciarzy", jednak moje obawy zniknęły po kilku kartkach. Książka wciąga i sprawia, że biorąc ją do ręki, musimy pogodzić się z godzinami wyjętymi z życia, ponieważ to tytuł z rodzaju tych, które prędko nie wypuszczają ze swoich objęć.

   „Królestwo Kanciarzy” zachwyca nie tylko pięknym wydaniem, w którym od razu się zakochałam, lecz również wnętrzem i stylem autorki. Leigh Bardugo wprowadza czytelnika w świat pełen magii i intrygi. Dynamiczne, plastyczne opisy pozwalają wyobrazić sobie każdy szczegół. Jednak nie ukrywam, że czasami było ich za dużo i przeskakiwałam kilka linijek, aby znów dać się porwać w wir wydarzeń. Autorka w umiejętny sposób bawi się zwrotami akcji.

   Moim ulubionym elementem w tej historii jest wątek walki o władzę. Widzimy,co kieruje ludźmi, którzy chcą ją zdobyć i ile są w stanie poświęcić, by osiągnąć swój cel. Cała fabuła to ostra jazda bez trzymanki. Genialny i tajemniczy Kaz, sprytna Inej, ciekawa Nina, Jasper, Matthias i Wylan gwarantują nam całą gamę emocji. Smutek, radość, strach i zwątpienie.

   Bohaterowie to jeden z atutów tej historii. Mamy tutaj wachlarz charakterów – tak różnych, ale jednocześnie podobnych. To dziwne, jak skrajne przeciwieństwa potrafią mieć ten sam cel. Leigh Bardugo wykreowała naprawdę ciekawych bohaterów, nad którymi można myśleć dniami. Moim ulubieńcem pozostał tajemniczy Kaz, który zajmuje specjalne miejsce w moim serduszku pełnym postaci literackich. „Królestwo Kanciarzy” to zbiór mocnych charakterów. Autorka musiała spędzić wiele godzin, zastanawiając się nad każdą z postaci, ponieważ w tej powieści nie ma ani jednej podobnej osobowości. Dla takich książek i dla takich bohaterów warto poświęcić swój czas.

    Podsumowując to wszystko, książkę czyta się świetnie i szybko. Ciekawe postacie, przyjemny język autorki i cudowny pomysł na fabułę to plusy, które sprawiły, że „Królestwo Kanciarzy” stało się jedną z moich ulubionych książek. Leigh Bardugo i tym razem postarała się i przekazała w przyjemny sposób losy Zjawy, Kaza i reszty ekipy. Powieść porywa czytelnika i nie wypuszcza ze swoich objęć, aż do ostatniej strony. Jest mi smutno, że to już koniec mojej przygody z tymi bohaterami i w głębi duszy mam nadzieje, że autorka jednak zmieni zdanie i napisze o nich coś jeszcze. 

   Świat Girszy pochłonął mnie jak kiedyś świat Harry'ego Pottera. Jestem zaskoczona i szczęśliwa, że w czasach, w których powstaje, tak dużo powieści można znaleźć jeszcze coś pomysłowego, oryginalnego i tak szalenie wciągającego.



„W Ketterdamie nie ma dobrych ludzi – odparł Kaz. – Klimat im nie służy.”



Za możliwość przeczytania dziękuje stronie sztukater.pl


Moja ocena: 10/10




12 lipiec 2017
Aelin Ether